Prasa


„Są na ziemi miejsca, gdzie krzykliwa i zdemoralizowana cywilizacja nie dotarła i prawdopodobnie nie dotrze nigdy. Takim miejscem jest pewna wioska nad Wartą. Przy rozklekotanym pomoście stoi domek na wodzie (dawna noclegownia dla robotników rzecznych – dom na tratwie. Gdy dopływamy słyszymy tubalne, „hej hej: i grubaska wymachującego do nas. Nie sposób się nie zatrzymać.

Na górce są stare zabudowania, wiata, a pod nią wielka drewniana ława.

Za chwilę dowiadujemy się, że jest to tawerna. Po piwo właściciel wysyła przybysza do wiejskiego sklepu położonego na końcu wioski, składającej się z kilku domów. Przyniesioną przez gości ambrozję serwuje w okazałych kuflach. Gdy, wygłodniały po dwóch dniach płynięcia o suchym prowiancie, pytam o kolację, dowiaduję się, że „stara coś ugotuje”. Po godzince na stół wjeżdża soczysty schaboszczak, młode ziemniaczki okraszone tłuszczem i cebulką. Micha ogórków małosolnych, kolejna druga micha soczystej sałaty ze śmietanką. Po jakimś czasie w osobliwej tawernie zaczynają pojawiać się prawdziwki: budowlaniec – wędkarz, starsze małżeństwo emerytowanych kapitanów żeglugi śródlądowej, podróżnik szukający swego miejsca na tratwie. Każdy witany jest schaboszczakiem. Każdy przynosi własny złocisty napój, który gospodarz wprawnie leje do kufli. Słucham z zapartym tchem, o rzecznym transporcie w Europie, teraz i wiele lat temu. Na wielkim stole pod wiatą starszy pan, niczym anioł rozkłada przede mną mapę Dunaju. Gawędzimy o locji wielkiej rzeki. Emerytowani kapitanowie wielkich barek przyjechali w to osobliwe miejsce nad Wartę. Co mają w starej teczce? – Mapy i locje wielkich europejskich rzek. Z zapartym tchem słucham opowiadań, wymieniamy się doświadczeniami.

Zastanawiamy się wspólnie, jakim wehikułem najlepiej pokonać Dunaj. Gdy robi się ciemno i chłodno, wchodzimy do prostej przytulnej kuchni, w kozie płonie ogień, włóczęga wyciąga gitarę i do późnej nocy wspaniale się bawimy. Ludzie z różnych stron Polski, poznali się przed chwilką. Każdy niesie jakiś bagaż, rano każdy pójdzie, pojedzie albo i popłynie w dalszą, swoją, podróż.

(…)

Ze słownikiem na kolację

W tawernie wszystko smakuje: ogóry małosolne , ziemniaczki, soczysty pachnący schaboszczak. Zwykle piwo też smakuje, bo są „piękne okoliczności przyrody”. Niepowtarzalne, bo jest dobre towarzystwo normalnych ludzi. Ostatnio odwiedziłem kilka drogich restauracji w Jastarni, Juracie, na Wzgórzach Dylewskich, w Lidzbarku,w Zakopcu. Gdy zamawiasz tam wino, musisz za brać ze sobą opasły słownik, by dowiedzieć się, co to dekantowanie. Czym droższe wino, tym sprzedający lub podający większą ekwilibrystkę urządza. Przynosi skomplikowane sprzęty urządzenia (nalewaki, dekantery, karafki, korkociąg i dźwignie, korki, termometry, lejki, obcinacze, noże i obrączki, pompki, sitka), każe nam zaciągać się , wąchać, mlaskać, potakiwać głową z uznaniem. Czym lepsza restauracja tym piękniejszy widok nadętych gości. Mam czasem wrażenie, że ktoś sobie z tych ludzi robi jaja, każąc im onanizować się i pajacować przy niczym innym jak przy butelce napoju. XXI wiek jest wiekiem, w którym większość ludzi płaci za to, by robić z siebie kretyna. Świat zwariował, najdurniejsze czynności fizjologiczne zamieniane są w sztukę. Tworzy się mody, trendy, za którymi idą gadżety Niech świat durnieje, Warta i inne polskie rzeki są przez swą dzikość i niedostępność oazą spokoju i wytchnienia od zgniłej cywilizacji. Nad Wartą najzwyklejsze piwo smakuje lepiej od Châteauneuf-du-Pape, Amarone czy Brunello serwowanych w wielogwiazdkowych hotelach.

Szambo do rzeki!

Właściciel tawerny skarży się, że mozolnie przekonuje ubogich sąsiadów do tego, by nie wylewali szamb do rzeki. Ze względu na znikomą ilość domów nad rzekami takie zanieczyszczenie pomaga rzekom – powiedział wędkarz w tawernie. Mogę to potwierdzić, rzeki nie śmierdzą. Można się w nich kąpać, o czystości niech świadczą raki, bobry, małże i inne zwierzaki, które wybierają sobie tylko miejsca naprawdę czyste. Otoczenie polskich rzek jest niezwykle zielone. Nawozy, których używają rolnicy spływają do wód gruntowych, a tymi wodami do rzek. Nie tylko zboże jest nawożone. Dzięki wodom gruntowym nawożone są także szuwary. Polskie rzeki, także Warta, płyną dzięki temu przez zieloną knieję. Pełno w niej ptaków, zwierząt. Bujna roślinność oczyszcza rzekę. Bobry na wyprawie spotkałem tuż za Poznaniem i przekonywać ludzi do czystości jednak trzeba. (…)

Cytat z książki „Drogi Wodne w Polsce” autor Tomasz Major

Po wizycie i komentarzu odnośnie braku inwestycji na rzece Warcie i miejsca do zacumowania łodzi, na rzece pojawiły się pomosty.



Napisz do nas